KS Przybyszówka - ISKRA Zgłobień 5-2 (2-1)
bramki: Wojtanowski 3 (34', 80', 82'), Lewicki 2 (8'- karny, 68'- karny) - Pietrasiewicz (36', 84')
ISKRA: Poninkiewicz- Worosz (46' Mędrygał), Guzy, Sendecki, Nowak, Mika, Ostrowski M. (c), Bać (81' Warzybok D.), Warzybok A. (70' Martynenko), Ruszała (70' Borek), Pietrasiewicz
sędziował: Ziemba (Rzeszów)
widzów: 50
Po pięciu meczach bez porażki Iskra znalazła pogromcę. Zespół ze Zgłobnia przegrał wyjazdowy pojedynek z KSem Przybyszówka 5:2. Choć spotkanie nie było jednostronne, to przyjezdni popełnili więcej błędów, a skuteczni gospodarze w stu procentach je wykorzystali. Dwa honorowe jak się okazało trafienia dla Iskry zdobył Tomasz Pietrasiewicz. Między słupkami z konieczności po raz drugi w tym sezonie wystąpił nominalny pomocnik Kamil Poninkiewicz i trudno winić go za utratę którejś z bramek. Trener Kocot musiał sobie w tym meczu radzić bez swoich ofensywnych asów Kamila Ostrowskiego, Aleksa Furmana i Huberta Skalskiego.
Od początku ten mecz nie układał się po myśli piłkarzy ze Zgłobnia i mocno przycisnął zespół z Przybyszówki. Już po 8 minutach miejscowi dopięli swego. Źle wybijana piłka powróciła w pole karne Iskry. Przejął ją napastnik rzeszowskiej drużyny i po chwili został sfaulowany w polu karnym. Futbolówkę na jedenastym metrze ustawił kapitan gospodarzy Maciej Lewicki. Poninkiewicz wyczuł jego intencje, ale piłka po dłoniach golkipera wpadła do bramki. Mocno zaspani na początku gracze Iskry zostali szybko pobudzeni i z czasem przejęli inicjatywę. Po składnej akcji Bogdan Ruszała dograł piłkę wzdłuż pola karnego, a nadbiegającemu Patrykowi Mice zabrakło centymetrów, aby przeciąć jej lot. Po chwili wspomniany zawodnik strzelał z woleja, ale nieczysto trafił w piłkę. Iskra miała też kilka stałych fragmentów, ale większego zagrożenia po nich nie było. Cały czas groźnie kontratakowali gracze z Przybyszówki, którzy szybko przemieszczali piłkę do ruchliwych skrzydłowych. Po jednej z takich akcji gracz gospodarzy strzelał z linii pola karnego, ale został zablokowany i piłka przeleciała tuż obok słupka. Chwilę potem w bliźniaczej sytuacji uderzenie z szesnastki znalazło już drogę do siatki. Wojtanowski wobec biernej postawy obrońców uderzył przy krótkim słupku i było 2:0. Zespół ze Zgłobnia nie złożył broni i odpowiedział w mgnieniu oka. Po składnej akcji Mika zagrał do Pietrasiewicza, a ten wybiegł sam na sam i ze stoickim spokojem trafił do siatki. Do końca to Iskra była aktywniejsza, ale nie miała już dogodnej okazji do zdobycia gola.
To przyjezdni musieli gonić wynik i zdawało się, że to oni są nieco bardziej aktywni na początku drugiej połowy. Ten fragment meczu nie obfitował jednak w zbyt wiele okazji, a na boisku zrobiło się nerwowo. Arbiter kilka razy wstrzymał się z wyciągnięciem kartonika, co przełożyło się na ostrą grę i sytuacja delikatnie wymknęła się młodemu rozjemcy spod kontroli. Iskra mogła doprowadzić do wyrównania, bo ostro bita centra Adriana Warzyboka omal nie wpadła do siatki, ale końcówkami palców trącił ją golkiper gospodarzy. Kilka razy podopiecznym trenera Kocota zabrakło precyzji w ostatnim podaniu. W odpowiedzi skontrowali rywale, ale uderzenie z linii szesnastki tym razem przefrunęło obok słupka. Po chwili miejscowi trafili do siatki, ale zdaniem arbitrów był spalony. Gracze z Rzeszowa nie zgadzali się z tą decyzją, ale po chwili dopięli swego. Zagrywana od boku pola karnego piłka trafiła w rękę usiłującego zablokować to dogranie Szymona Mędrygała i sędzia nie miał wątpliwości. Tym razem Lewicki uderzył w drugi róg i pewnie trafił do siatki, podwyższając na 3:1. Z Iskry uszło powietrze, zespół ze Zgłobnia wyglądał na pogubiony. Próbował atakować coraz większą liczbą zawodników, ale bił głową w mur. W dodatku w krótkim odstępie czasu nadział się na dwie kontry. Obie na bramkę zamienił Wojtanowski. Przy pierwszej z kilku metrów dopełnił formalności, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa będąc na pozycji spalonej. Przy drugiej wyszedł sam na sam i nie dał szans Poninkiewiczowi. W końcówce rozmiary porażki zmniejszył Tomek Pietrasiewicz, któremu piłkę zgrał Paweł Nowak. "Pietras" precyzyjnie przymierzył z 15stu metrów. Mógł jeszcze trafić Mędrygał, ale jego po jego główce piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.
Powróciły stare grzechy i błędy z poprzedniego sezonu, których Iskra w tej rundzie przeważnie się wystrzegała. Słabe wejście przyjezdnych w mecz dodało pewności ekipie z Przybyszówki, która zachowała wysoką skuteczność i zasłużenie wygrała. Miejscowi byli bardziej zdeterminowani, aby odnieść kolejne zwycięstwo, po słabszym okresie w środkowej fazie jesieni. Iskra chyba dała się uśpić, nie zachowała maksimum czujności i koncentracji. Nie pozostaje nic innego jak zrobić wszystko, aby w ostatnim meczu rundę zamknąć pozytywnym akcentem.